Film, którego recenzja musi pojawić się na każdym blogu

Październik 18, 2014

Chyba nikt nie ma wątpliwości o czym mówię. Żaden bloger sobie nie daruje.

W lipcu pisałam Wam o obłędnie dobrej książce „Słuch absolutny”.

Jest to wyjątkowy wywiad rzeka z człowiekiem, który gdyby nadal żył, to wyleczyłby mnie z alergii. Jestem tego pewna.Chociaż nie był alergologiem.  Jeśli interesuje Was tematyka lekarska w sztuce, czyli na przykład oglądacie Borysa Szyca w Lekarzch to powinniście po nią sięgnąć #ironia #sarkazm

Wracam do właściwego tematu.

Wbrew pozorom nie zacznę tak jak wszyscy.

Ja lubię polskie kino, a naszych aktorów uwielbiam do tego stopnia, że jestem  w stanie obejrzeć niejedną szmirę w telewizji, tylko dlatego, że gra tam ktoś,  kogo chcę akurat zobaczyć na ekranie, bo jestem jego psychofanką.

Mój fanatyzm objawia się tym, że za każdym razem kiedy widzę daną osobę za szkłem, to wydobywam z siebie: „ooooo” i uśmieszek.

Natomiast kiedy stoi ona kilka metrów ode mnie (co przy chodzeniu często do teatru nie jest trudne, czasem więcej dobrych aktorów jest na widowni niż na scenie) to są dwie opcje:

1) Wstrzymuję oddech i przestaję rozmawiać, tylko po to żeby podziwiać geniusz oddychający tym samym powietrzem, którym ja. No dobrze, czasem wydaję z siebie jakiś taki mały (yhm…) pisk.

2) Podchodzę do takiej osoby i mówię coś głupiego. Przykład? Poinformowałam kiedyś Magdalenę Cielecką, że zostałam blondynką na podobieństwo jej odcienia włosów. Myślę, że jej życie jest teraz bardziej wartościowe.

Cóż, każdy ma swoje mroczne tajemnice.

Kolejną jest ta, że nie lubię Tomasza Kota jako aktora.

No bo w czym on grał, co on robił? No może w Yumie i Riedla, ale generalnie…

sexugur (screen ze strony Teatru Palladium)

 Litości…

Widziałam go niedawno u Wojewódzkiego i przewinęłam. No, może miał trochę inną niż zawsze fryzurę, ale bez przesady, to nie powód żeby go słuchać.

Poza tym co to jest za mania pakowania sławnych aktorów do ról znanych ludzi? Przecież to tylko pogarsza sprawę. Wiemy jak wygląda znany człowiek. Ograniamy jak wygląda sławny aktor. Po co to mieszać? Zamiast oglądać film i historię,  to siedzimy i się zastanawiamy – bardziej Więckiewicz czy jednak Wałęsa? Adamczyk czy Papież? Riedel czy Kot – to już przecież było!

 

Okay, okay, ale znowu odbiegam od tematu.

Mówiłam, że nie lubię Kota?

Do wczoraj była to prawda.

Idźcie na Bogów.  Ode mnie Oskar. Zaczynam wstrzymywać oddech.