Pyłek pszczeli, pierzga i propolis – czyli moc od pszczółek

Listopad 25, 2015

Za mną pięć miesięcy pobierania mocy prosto od pszczółek.

Zanim jednak opowiem Wam, jak to działa, zacznę od ważniejszej rzeczy.

Otóż niestety pszczoły są zagrożone wyginięciem. Na przykład w Chinach zdarzają się już miejsca, gdzie pszczół nie ma w ogóle. W Europie populacja pszczół spadła w ostatnich latach o 30–40%. Co mnie to obchodzi – możecie pomyśleć. Otóż dużo, naprawdę dużo powinno nas to obchodzić, bo bez pszczół możemy zostać bez jedzenia. Poważnie. Na co dzień się o tym nie myśli, bo kojarzymy pszczoły głównie z miodem, ale pora zacząć zauważać, że pszczoły dają nam więcej niż słodki dodatek do herbaty. 75% produkcji żywności na świecie jest uzależnione od pszczół. Awokado i kawa też.  Pszczoły większość roślin, więc ich ginięcie wiąże się z olbrzymimi stratami w jedzeniu. Dzieje się tak, ponieważ im częściej pszczoła odwiedzi dany kwiat, tym lepszej jakości owoc z niego powstanie. Niezapylone kwiaty są atakowane przez drobnoustroje i często do niczego się nie nadają. Dlatego wspomniani wcześniej Chińczycy muszą w niektórych rejonach kraju zapylać kwiaty samodzielnie.

Dlaczego pszczoły giną?

Przyczyny nie są jasno określone, ale jak można się domyślać, jest to związane z coraz większą ilością zanieczyszczeń w powietrzu i działaniem niektórych środków ochrony roślin.

Co można z tym zrobić?

W zasadzie my niewiele możemy. Większość zależy od polityków, którzy muszą wprowadzić zakaz używania pestycydów, najbardziej szkodzących pszczołom, i zająć się po prostu planem ochrony owadów zapylających. Jeśli ktoś wie, co możemy zrobić my, jako pojedyncze jednostki, to niech da znać w komentarzach, bo niestety nie udało mi się tego ustalić. Postanowiłam więc edukować i prosić Was o to, żebyście nie bagatelizowali problemu. Między innymi dlatego, że mój główny dzisiejszy temat to duuuuuża ilość mocy od pszczółek.

[edit] Dzięki Kasi Gandor wiem też, że pszczołę można sobie adoptować. Do dzieła! Ja adoptowałam 10! Wy możecie zrobić to tutaj.

Pyłek pszczeli, pierzga i propolis

Poprzedniej zimy przez anginę goniącą anginę zjadłam tyle antybiotyków, że na wiosnę mój organizm był kompletnie wyjałowiony. Od czerwca stosuję więc codziennie pyłek pszczeli i, doraźnie, pierzgę w miodzie oraz propolis.

Pyłek pszczeli

Pyłek kwiatowy pszczeli to… uwaga, będzie strasznie – komórki rozrodcze (męskie) wyprodukowane przez kwiaty. Uff, teraz zapomnijcie o tym zdaniu. Jest to pokarm pszczół, który zawiera między innymi białko, sole mineralne i witaminy (m.in. dużo z grupy B). Jest totalną bombą witaminową i wzmacniającą. Jego spożywanie poprawia kondycję, samopoczucie oraz odporność. Całkowicie to wszystko potwierdzam. Bardzo mi ten pyłek pomógł dojść do siebie po końskiej dawce antybiotyków. Już po miesiącu łykania go poczułam się znacznie, znacznie lepiej. A naprawdę był taki moment po tych wszystkich chorobach, że ledwo stałam i miałam problem z przebiegnięciem 500 metrów bez zadyszki. Te czasy już minęły!

To, co widzicie na zdjęciu, to wysuszony pyłek pszczeli. Żeby go spożyć, należy zostawić od 1 do 6 łyżeczek produktu na kilka godzin w szklance wody. Pyłek, żeby uzyskać swoje właściwości, musi bowiem wrócić do płynnego stanu. Przed spożyciem warto dla lepszego wchłaniania dolać trochę ciepłej wody. W ten sposób należy pić pyłek pół godziny przed pierwszym posiłkiem oraz przed zaśnięciem. Przyznam się, że 6 łyżeczek wypiłam raz i czułam się nakręcona jak po 10 kawach, więc potem piłam mniej. Kuracja jednorazowa powinna trwać około 2 miesięcy, ale konsultowałam mój przypadek z lekarzem, który powiedział, że spokojnie po mojej końskiej dawce antybiotyków mogę brać to znacznie dłużej.

_MG_3951

Pierzga w miodzie

Pierzga to naturalnie przetworzony pyłek pszczeli wzbogacony o… uwaga, znowu nie będzie zabawnie – wydzieliny organizmów pszczół. A poza tym to naturalne źródło witamin A, B1, B2, B12, C, D, E, H, M, B, P, PP oraz potasu, magnezu, wapnia, miedzi, żelaza, krzemu, siarki, chloru i manganu. Nieźle, prawda? Pierzga również podnosi odporność, ale jest mocniejsza od pyłku – silniej działa antybakteryjnie. Pierzga połączona z miodem wykazuje jeszcze zwiększoną skuteczność.

Pierzgę pijemy po 2 łyżeczki dziennie – rano na czczo i wieczorem przed kolacją. Ja rozpuszczam sobie ją w ciepłej herbacie – zawsze wtedy, kiedy czuję się bardziej osłabiona niż zwykle. Jak widać, po 5 miesiącach zbliżam się do połowy słoiczka.

_MG_3956

Propolis

Propolis, czyli kit pszczeli, jest substancją zbieraną przez pszczoły z wydzielin pączków m.in. topoli i brzozy.

Propolis stosuję, kiedy już naprawdę przeczuwam, że zaraz będzie źle. Mam duży zapas w domu, bo najbardziej na świecie boję się chorób laryngologicznych, a on, wykazując działanie przeciwbakteryjne, przeciwwirusowe i przeciwgrzybicze, ponoć zabija wszystko. Piszę ponoć, bo – O D P U K A Ć – na razie leczyłam nim tylko osłabienie i lekkie drapanie w gardle. Naprawdę wierzę, że nie przyjdzie mi ustalać, kiedy jego właściwości się sprawdzają, ale informuję, że pomaga w leczeniu schorzeń dermatologicznych (można go przyjmować zewnętrznie) oraz laryngologicznych, chorób wewnętrznych (nadciśnienie, refluks, choroba wątroby) i dolegliwości ginekologicznych.

Propolis dawkujemy po pół łyżeczki na ¼ szklanki ciepłej wody i wypijamy 1-3 razy dziennie.

_MG_3949-2

Okay, trochę się rozpisałam, ale było warto. Jeśli chcecie jakoś wzmocnić swoją odporność przed zimą, to polecam te trzy produkty. Natura wie, co dobre!

Swoje produkty kupuję na tej stronie. Tylko mi nie wykupcie wszystkich, bo muszę zrobić zapasy na zimę! Podsyłam Wam tę stronę, bo tam znajdziecie też więcej szczegółowych informacji o zastosowaniu tych preparatów oraz ich dawkowaniu (na przykład dzieciom). A także mnóstwo innych fajnych produktów od pszczółek, włącznie z pysznymi miodami.

Tylko pamiętajcie – na początku zawsze sprawdźcie na małej dawce, czy nie jesteście na coś uczuleni, zwłaszcza w przypadku propolisu.