Dzisiaj mam dla Was coś szalonego. Po pierwsze jest to sesja nie w sukience, a po drugie – z męską muchą w roli głównej.
Tak, właśnie z męską muchą. Mogłabym Wam tu opowiedzieć jakąś barwną historyjkę o tym, jak zainspirowana House of Cards postanowiłam wyglądać nie tylko jak Claire, ale również jak Francis. Prawda jest jednak bardziej brutalna. Po prostu któregoś dnia oglądałam eleganckie dodatki dla mężczyzn i ogromnie spodobał mi się kolor oraz trochę mniej zobowiązujący niż zazwyczaj wygląd tej muchy.
Męska muszka zazwyczaj (i prawidłowo) kojarzy nam się ze strojem wieczorowym. Mężczyźni noszą ją do smokingu lub fraka. Postanowiłam to odczarować.
Mucha, którą mam na sobie, to bordowo-granatowa jedwabna mucha typu knit. Jeśli interesujecie się modą męską, to możecie kojarzyć knit jako wersję krawata dla tych, którzy nie lubią bądź nie potrzebują bardzo eleganckich krawatów. Brzmi trochę dziwnie, ale jednak w codziennych stylizacjach sprawdza się rewelacyjnie. Knit to po prostu taki dziergany krawat. Jak widzicie, moja muszka również jest dziergana, dzięki czemu stała się znacznie mniej formalna.
Zdecydowałam się na bordowo-granatowe połączenie kolorystyczne. Odcienie granatu idealnie komponują się z moim żakietem i spodniami. Bordo zaś ożywia twarz i w zasadzie sprawia, że mucha staje się głównym elementem stylizacji. Z tego właśnie powodu jako uzupełnienie stroju wybrałam jedynie minimalistyczny pierścionek, a zrezygnowałam całkowicie z jakiejkolwiek innej biżuterii. Tak niespotykany akcent w damskim ubiorze, jak mucha, nie potrzebuje już dodatkowej konkurencji.
Jestem ogromnie ciekawa, jak Wam się to podoba oraz czy widzicie siebie w takiej stylizacji. A może już macie jakieś muszki w swojej szafie? Pochwalcie się!
muszka: Szarmant
żakiet, spodnie, koszula: szyte na miarę
pierścionek: podobny tutaj
buty: Gino Rossi, podobne tutaj
zdjęcia: M. Hanik