Jestem nudna. Jestem do bólu poukładana, masakrycznie ambitna i ubrana na szaro w środku maja. Jestem najnudniejszą z nudnych wersji Jackie.
Chciałabym bym czasem Marilyn, ale chyba nie umiem. Zalotność mnie przerasta. Lekkość mnie przytłacza, a kobiecość schowałam pod męską koszulą, bo leży lepiej niż te z działu damskiego.
A może jestem zalotna, bawię się włosami i tańczę boso?
Nie umiem uporządkować sobie życia i ciągle coś gubię. Chciałabym spać do południa i boję się światła.
Kocham mężczyzn albo ich nienawidzę. Wszyscy się mnie słuchają.
Jestem jak…? Właściwie jak która z nich?
Jeżeli wydaje Wam się, że odpowiedź na to pytanie jest niezwykle prosta to się mylicie. Ikoniczne obrazy Jackie i Marylin jakie mamy w głowach to tylko kilka najbardziej zapamiętanych przez społeczeństwo cech obydwu tych kobiet. Bo czy ktokolwiek podejrzewa Jackie Kennedy o wydawanie gigantycznych (GIGANTYCZNYCH) sum pieniędzy na ubrania? Sto par butów w godzinę? Nie ma problemu, dla Jackie nie było to żadne wyzwania. Chociaż cały czas mnie zastanawia gdzie ona to zakładała. Prawdopodobnie nie nosiła wszystkiego tylko sprzedawała do komisów. W 2014 r. miała by już swojego psychoterapeutę, który leczyłby ją z zakupoholizmu oraz prawdopodobnie z obsesyjnego…uprawiania sportu – to też obłędnie lubiła.
A Marilyn? Była niezwykle bystrą kobietą, która udawała blondynkę (ha! podwójne znaczenie!) żeby ułatwić sobie życie. Taka taktyka – wszyscy myślą, że jesteś nieco głupsza niż jesteś w rzeczywistości, więc nie spodziewają się po Tobie żadnego konkretnego ruchu. A Marylin potrafiła wynegocjować dla siebie niezwykle korzystne umowy z wytwórniami filmowymi. Poza tym była niesamowitą perfekcjonistką. Uważała, że każda nawet najmniej znacząca scena w filmie wymaga szczegółowego dopracowania i dbała żeby tak się stało. Nie znosiła fuszerki, doprowadzała ją ona do szaleństwa.
Między innymi takie oraz wiele, wiele innych (na przykład jakiego podkładu używała Jackie oraz gdzie znajduje się zakład fryzjerski do którego chodziła Marylin) informację znajdziecie w lekkiej książce Jakie czy Marilyn.
Autorką tej pozycji jest Pamela Keogh, znana ilustratorka, która wcześniej wydała już ilustrowane biografie m.in Elvisa Presleya i Audrey Hepburn.
Przyznam się szczerze, że kupowałam tę książkę przez Internet i nie sprawdziłam dokładnie w jakim stylu jest napisana. Po okładce sądziłam, że to jakaś ciężka i poważna biografia porównawcza. Tymczasem książka napisana jest lekko i z humorem. Nie jest to żadne wybitne dzieło, ale w wolny weekend można dla relaksu przeczytać.
Przynajmniej po to żeby przypomnieć sobie, że życie nie jest czarno białe i dopasowane do siebie jak klocki lego. Miks Jackie i Marilyn ma w sobie każda z nas. Mając tego świadomość…można się tym sprytnie pobawić.
Jak myślicie, która z nich przeważa u Was?
Koniecznie dajcie znać w komentarzach pod postem co ciekawego Wy ostatnio czytaliście, chętnie sięgnę po coś nowego.
Pingback: Kilka pomysłów na jesiennie dni()
Pingback: Ikony stylu – Jackie Kennedy | BLACK DRESSES – blog lifestylowy()