Żyjemy w biegu. Nie chcę się zastanawiać, czy to dobrze, czy źle. Każdy sam wie, co dla niego jest najlepsze. Dzisiaj chciałabym się jednak skupić na tym, że gdzieś pomiędzy realizowaniem swoich pasji, marzeń i celów warto czasem na chwilę się zatrzymać. Odetchnąć i zastanowić się nad tym, jak ważne jest życie w harmonii z naturą oraz utrzymanie zdrowej równowagi pomiędzy ciałem i duchem.
Można to zrobić nawet w środku miasta. Wystarczy chwila, dosłownie pięć minut spokoju, kilka miarowych oddechów i spojrzeń na to, co nas otacza. Czy widzimy tylko ekran swojego komputera i wieżowiec naprzeciwko? A może dostrzegamy coś jeszcze? Na przykład trochę zieleni?
Nawet tak betonowe i pędzące miasto, jakim zwykło się nazywać Warszawę, jest nam w stanie zaoferować miejsca czyste i bezpieczne, w których złapiemy chwilę oddechu. Zastanawiacie się gdzie? Oto kilka przykładów, w których zza wieżowca wyłania się zieleń.
Pole Mokotowskie
Dawniej tor wyścigów konnych oraz Lotnisko Mokotowskie, dziś chyba ulubione miejsce warszawiaków do spędzania słonecznych weekendów. Można tam przesiedzieć calutki dzień. Ja szczególnie upodobałam sobie to miejsce do spacerów z aparatem. Wejście od strony Ochoty gwarantuje mniejsze tłumy ludzi i pozwala skupić się na detalach. Polecam zwłaszcza latem, przed zachodem słońca. Można poćwiczyć tam robienie pięknie oświetlonych portretów.
Ogród Saski
Bez względu na to, czy jestem tam w nocy (polecam na romantyczne, letnie spacery), czy w ciągu dnia, nie mogę powstrzymać się od przenosin w czasie. Ogród Saski kojarzy mi się zawsze najpierw ze Stanisławem Wokulskim, bohaterem Lalki Prusa. Pisarz byłby pewnie zadowolony z moich wrażeń, ponieważ za jego czasów był to „zielony salon” Warszawy, a ja spacerując alejkami Saskiego, czuję się trochę jak w innej epoce. Nie obraziłabym się za mieszkanie w tej okolicy.
Ogród Krasińskich
We wrześniu 2014 r. to miejsce zasłynęło wybudowaniem na przedpolu ogrodu (od strony ul. Bohaterów Getta) wybiegu dla psów. Sprawdzałam – pieski bawią się na nim wyśmienicie, więc jeśli mieszkacie ze swoim pupilem w okolicy, to polecam dla urozmaicenia wybrać się tam na spacer.
Natomiast jeśli nie posiadacie czworonoga, to nic się nie stało. Nie wiem czy to dobry pomysł, żebym tutaj pisała takie rzeczy, bo zaraz nadciągną tłumy ludzi, ale polecam spacery po Ogrodzie Krasińskich fanom spokoju. Zwłaszcza podczas chłodniejszych dni nie ma tam aż takich tłumów jak w innych miejscach Warszawy.
Dach Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego
To już ostatnie zielone miejsce, o którym dzisiaj piszę, sprytnie ukryte w Warszawie. Raj dla fotografów ślubnych i wycieczek z przewodnikami.
Idealna przestrzeń dla studentów, którzy już niedługo będą zarywać noce, ucząc się do sesji. Sama spędziłam w BUW-ie ogromną ilość godzin, więc naprawdę polecam raz na kilka godzin nauki przeczytać jeden rozdział, siedząc na zielonym krzesełku. Głowa od razu zaczyna jaśniej myśleć.
Tyle ode mnie, czekam w komentarzach na Wasze ulubione miejsca na złapanie chwili oddechu. Bo do picia wody nie muszę tutaj nikogo przekonywać. Wiem, że dobrze traktujecie swoje ciało. Dlatego pamiętajcie też o umyśle. Żyjmy w harmonii z naturą!
Kropla Beskidu, outdoor
Inspiracją do tego wpisu był dla mnie outdoor, który Kropla Beskidu postawiła niedawno w Warszawie na skrzyżowaniu al. Jerozolimskich i al. Jana Pawła II. Ta notka jest wynikiem współpracy z Kroplą Beskidu, przywitajmy ją więc takim samym uśmiechem jak pierwsze wysokie temperatury w tym roku, ponieważ jest to zapowiedź dłuższej obecności marki na blogu i będziemy ją tu gościć przez najbliższe kilka miesięcy. A teraz do rzeczy.
Kropla Beskidu zrobiła coś, co w reklamie miejskiej nie jest typowe. Marka posadziła na bilbordzie… rośliny. Dokładnie 30% bilbordu stanowią starannie wyselekcjonowane żywe rośliny, które poza walorami estetycznymi mają również wkład w naturalne oczyszczanie powietrza w mieście. Na jednym metrze kwadratowym posadzono około 100 sztuk roślin! I choć to nie pierwsza taka zielona inicjatywa reklamowa, to z pewnością jedna z ciekawszych i co najważniej w szczytnym celu. Nie jest to zwykła sztuczka marketingowa. Wszystko zostało idealnie przemyślane. Na przykład system nawadniający rośliny działa w oparciu o pompy zasilane energią słoneczną z zamkniętym obiegiem wody. Dzięki temu reklama jest ekologiczna, nie powoduje marnowania wody ani zużywania nieodnawialnych źródeł energii. Taka konsekwencja w prowadzonych działaniach zasługuje na pochwałę.
Moim zdaniem to jest świetne rozwiązanie dla reklamy wielkoformatowej. Robiąc coś dobrego dla warszawiaków, Kropla Beskidu promuje przy tym swoją nową butelkę – PlantBottle. Jest to butelka PET, w której aż do 30% składu opakowania pochodzi z materiału roślinnego. Nie muszę chyba dodawać, że na rynku polskim jest to pierwsza taka butelka. Brawa dla Kropli Beskidu!
Okazuje się, że reklama może być ciekawa i wpisywać się w klimat miasta (a nawet go poprawiać!). Gdyby takich zielonych ścian było więcej, znacznie wzrosłaby czystość powietrza w Warszawie. Ten kierunek bardzo mi się podoba i czekam na więcej!
zdjęcie główne: Magdalena Hanik, reszta zdjęć mojego autorstwa
Pingback: Jak schudnąć na stałe ostatnie 5 kg – moja historia()
Pingback: Nowości w mojej szafie()