Męczy mnie, kiedy czytam, jak mam żyć. Otwieram przeglądarkę i dowiaduję się, że wszystko robię nie tak, jak powinnam. Kiedyś nawet dostałam wiadomość od kobiety, która zapewniała mnie, że muszę być najbardziej niezadowoloną i sfrustrowaną osobą na świecie. Jej zdaniem dokonuję samych złych wyborów, źle odpoczywam, źle organizuję sobie życie, źle pracuję, źle podejmuję decyzje, mam złe priorytety, źle obrałam sobie cele w życiu. Tragedia antyczna.
W takim razie: co powinnam robić, żeby było dobrze?
Wszystko to co ona. Bo ona wie lepiej. A ja wiem źle.
Przeraża mnie to, jak łatwo przychodzi innym mierzenie wszystkich swoją własną miarą. W ciągu ostatnich trzech miesięcy przeczytałam w sieci około dziesięciu różnych wpisów, z których jasno wynikało, że skoro pracuję dużo oraz wielozadaniowo, to znaczy, że jestem skończona.
Jestem frajerem, który nie radzi sobie z organizacją własnej pracy. Powinnam się wstydzić, a nie chwalić. Na pewno nie mogę być szczęśliwa. Moje życie to porażka. Przegrałam je. Jedynym wyjściem dla mnie jest schowanie się w najdalszym zakątku Wysp Owczych i nieprzyznawanie się do tego, że istnieję.
Nie wpisuję się w obecne trendy. Nawet przy placu Zbawiciela zamieszkałam o pięć lat za późno. Jem gluten na śniadanie, wychodzę z pracy po zmroku i chociaż lubię wieś, to za nic w świecie nie wyprowadziłabym się z centrum miasta. Nie wyszłam za mąż, nie planuję mieć dzieci. Na pewno coś przegapiam, na pewno będę żałować – tak mówią inni. Twierdzą, że dowiem się po czasie. Zawsze znajdzie się ktoś, kto powie mi, że ciągle jestem za młoda. Miałam dwadzieścia lat i nic nie wiedziałam o życiu. Mam trzydzieści i nadal nic nie wiem. Jestem pewna, że kiedy będę miała osiemdziesiąt, to dogoni mnie jakaś dziewięćdziesięcioletnia staruszka i machając mi nad głową laską, powie: „Dziecko, dorośniesz, to zrozumiesz”.
Ja tymczasem zastanawiam się, jak poprzestawiać szampony stojące na półce przy na wannie, żeby zmieścił mi się na niej kieliszek wina. Przede wszystkim ważne jest to, żeby nie spadł, bo jeśli spadnie, to będę musiała sprzątać, a tego nie lubię. A więc przestawiam te szampony, wlewam olejek, wybieram książkę i naprawdę jedyne, co mam ochotę powiedzieć światu, to: róbcie, co chcecie. Tylko bądźcie szczęśliwi.