Jedna z niewielu form czekolady jaką toleruję. Bo nie trzeba jej jeść ;)
Zwykła czekolada jest dla mnie za słodka (tak, wiem zazdrościcie). Oczywiście od każdej reguły są wyjątki i ja też czasami objadam się lodami czekoladowymi z bitą śmietaną. A potem krzyczę, że to było bez sensu, bo teraz mi za słodko. Noooorma.
Ale za to kosmetyków o zapachu czekolady mogłabym używać bez przerwy! Zwłaszcza tych, które bardzo naturalnie pachną. Mogę Wam zdradzić jedną tajemnicę…przed założeniem bloga (a przede wszystkim przed czytaniem innych blogów) zapach kosmetyków nie był dla mnie ważny. Węch długo nie był moim najistotniejszym zmysłem. Liczyło się tylko i wyłącznie działanie. Na szczęście teraz mogę mieć jedno oraz drugie. Organique już nie trzeba Wam przedstawiać (pisałam o nich na przykład tutaj i tutaj). Ta firma przebojem wkroczyła w moje życie zimą i zawładnęła połową łazienki. Od kiedy ich sklep pojawił się również w centrum Warszawy (dokładnie na Dworcu Centralnym obok Maka) niestety jestem kuszona pięknymi zapachami kilka razy w tygodniu. A serii czekoladowej po prostu nie mogłabym Wam nie polecić. Nie tylko dlatego, że obłędnie pachnie, ale przede wszystkim ze względu na idealne rozwiązanie dla wszystkich kobiet, które nie lubią samoopalaczy.
Jakiś czas temu zastanawiałam się dlaczego nie wymyślono jeszcze czegoś takiego jak krem BB do ciała. Chodziło mi po głowie coś turbo nawilżającego, z wysokim filtrem przeciwsłonecznym, ale jednocześnie delikatnie ujednolicającego kolor na przykład nóg. Ujednolicającego (co za długie słowo) jest tutaj kluczem. Ujednolicenie to nie to samo co nadanie brązowego koloru. To tak jakby bronzer do policzków porównać do kremu BB. Ciemne samoopalacze już mamy, średnie też, ale czy istnieje coś poza tym? Do tej pory radziłam sobie używając balsamów rozświetlających ale mieszając podkład z balsamem nawilżającym. Co prawda później przeczytałam gdzieś, że Collistar wymyślił już krem BB do ciała, ale kosztuje 150 zł, więc trochę przesadzili z ceną jak na produkt, który można bardzo łatwo zastąpić.
Wracając do produktów Organique. Mydło pachnie obłędnie, peeling bardzo fajnie złuszcza (należy do grupy średnich ścieraczy), ale troszkę można nim pobrudzić łazienkę. Natomiast absolutnym hitem jest Bronze Body Butter. To jest masło do ciała, które wyrównuje koloryt. I robi dokładnie tak jak jest napisane – wyrównuje. To jest jakaś 1/10 działania samoopalacza. Gdyby nie to, że na siłowni ćwiczę zawsze sprawdzając w lustrze czy wykonuję poprawnie ruchy to pewnie bym nawet tego po pierwszym razie nie zauważyła. Posmarowałam się, wybiegłam z domu, pozałatwiałam różne sprawy, wieczorem dotarłam na siłownie, a moje nogi wyglądały podejrzanie dobrze. Pomyślałam sobie – dobre światło tutaj mają, klient lepiej wygląda, to lepiej się czuje. Heh, ładną teorię wymyśliłam. Następnego dnia miałam już trochę więcej czasu rano i przyjrzałam się temu masłu podczas aplikacji. To nie światło na siłowni, to ono poprawiło kolor mojej skóry, jednocześnie idealnie się z nią wtapiając. Chyba dawno mnie tak żadne produkt nie zaskoczył, polecam wszystkim bladym nóżkom.