Cult Gaia, czyli moja najbardziej niepraktyczna torebka

Lipiec 24, 2018

Jak myślisz, czy żałuję zakupu Cult Gaia, najmodniejszej torebki sezonu?

Całe życie wybierałam bezpieczne akcesoria. Miałam czarne buty i czarne torebki. Dużo czarnych butów oraz jeszcze więcej czarnych torebek.

Co wybrać?

Zawsze kiedy w mojej głowie rodziło się pytanie, co sobie kupić – coś klasycznego czy szalonego – wybierałam tę pierwszą opcję. Wiadomo: będzie bezpieczniej, do wszystkiego będzie pasować, nigdy mi się nie znudzi itd.

W efekcie po wielu latach rzeczy klasycznych mam już tyle, że gdy pierwszy raz zobaczyłam torebkę Cult Gaia, wiedziałam, że będzie moja. Stało się tak, mimo że przed jej zakupem miałam świadomość tego, że będzie to najbardziej niepraktyczna rzecz, jaką kiedykolwiek miałam.

Jeśli już zeszłoroczna moda na kosze wiklinowe wydawała Ci się trochę mało użytkowa, to o Cult Gaia możesz myśleć jak o sukni ślubnej do nurkowania. Czyli coś, co teoretycznie nie ma prawa istnieć ani tym bardziej się sprzedawać.

Torebka, w której nie da się nic nosić

Mój model, czyli Gaia’s Ark Large Clutch, wykonany jest – jak większość torebek tej marki – z bambusa. Torebka otwierana jest od góry, ma podwójne uchwyty, a w środku znajduje się jedna przegroda. Jej kształt był inspirowany japońskimi torbami piknikowymi.

Przed zakupem wiedziałam jedno: nie da się w niej nic nosić. Sprawdziłam setki zdjęć na Instagramie i Pintereście i właścicielki Cult Gaia miały ją zwykle pustą. Przyznaj, że to jest geniusz marketingowy: stworzyć i z sukcesem sprzedawać torebkę, z której wszystko może wypaść, więc kobiety noszą ją pustą.

Ja jednak uparłam się, że torebkę zabiorę ze sobą na Pitti Uomo. Żeby móc to zrobić, musiałam wymyślić coś, żeby skutecznie w niej przenieść wizytówki, puder, szminkę, telefon, power bank itp.

Wpadłam na pomysł (sama przyznam, że genialny!) kupienia opalizującej kosmetyczki. Chodziło mi o to, żeby promienie słoneczne odbijały od niej światło i żeby nie była widoczna. Całkiem szybko znalazłam taką w salonie MAC. Co prawda razem z nią musiałam kupić fioletowy eyeliner (kto jeszcze używa eyelinera?), ale trudno. Czego się nie robi dla osiągnięcia efektu idealnego (w tym zdaniu wyczuj, proszę, trochę ironii)!

Jak wyszło, mogłaś zobaczyć we wpisie „Brzoskwiniowy garnitur w stylizacji z Pitti Uomo 94”. Tam znajduje się także więcej zdjęć torebki.

Manifest

Marka Cult Gaia jest bardzo młoda, powstała w 2012 roku w Los Angeles. Przeczytaj manifest napisany przez Jasmir Larian, jej założycielkę.

 

MANIFESTO

I.

To curate a wardrobe full of magic,
one that glows with each accessory.

II.

To create a lifestyle, that’s a visual
feast, effortlessly.

III.

To design for the moving eye,
because everything is art.

IV.

We believe getting lost in the details
is a wonderful place to be found.

V.

It’s essential to curate a soulful
wardrobe, full of timeless pieces.

VI.

Good design is not over designed.

VII.

Beautiful pieces are meant to
be passed down.

VIII.

Perfection is imperfect,
as nature dictates.

IX.

We believe luxury lies in scarcity,
not price.

 

Warto zaznaczyć, że na rynku pojawił się nowy silny trend, który niezwykle mi się podoba. Są to torebki, które rozpoznajemy nie po logo, ale po kształcie. Tak jest z marką Cult Gaia, której nie sposób pomylić z niczym innym (i która również przez to jest niestety ekstremalnie szybko podrabiana). Jednak przykłady znajdziemy też na polskim rynku – jest nim na przykład worek od Zofii Chylak, którego bardzo często nie da się kupić bez zapisania się na listę oczekujących.

Ja jestem zachwycona, a Ty?

Daj znać, jak podoba Ci się Cult Gaia oraz czy zdecydowałabyś się na zakup tak niepraktycznej rzeczy.