Narkotyki i brzydkie słowa w TVP Kultura.
Z uśmiechem patrzę w ekran komputera. Prze wiele lat studiów udawało mi się jeździć na Przegląd Piosenki Aktorskiej do Wrocławia.
Cudowny czas – kilka dni w trakcie których oglądało się po 2 lub 3 spektaklo-koncerty tego samego wieczoru. Wspaniały studencki-artystyczny klimat. Resztki bohemy, jeżeli tak można nazwać niekoniecznie filozoficzne dyskusje, które toczyły się w festiwalowych barach do wschodu słońca. Spanie do południa, śniadania w porze późnych obiadów i cudowni śpiewający aktorzy. Do końca życia zapamiętam wykonanie Justyny Wasilewskiej, które przez jeden rok na tej stronie jest, a na kolejny znika. I tak na zmianę. Teraz zniknęło, ale ja i tak znam je całe na pamięć. Nigdy nie zapomnę tego kiedy arcyświetny zespół The Magnets ze sceny wrocławskiego Teatru Capitol poinformował publiczność, że samolot powrotny mają o 8 rano, więc do rana planują siedzieć w knajpie przy teatrze. Co tej ku uciesze widzów faktycznie zrobili (takiego mieli fajnego kolegę od świateł, ale już ma żonę, cierpienie).
PPA to jak sama nazwa wskazuje Przegląd Piosenki Aktorskiej, a nie przegląd wyjców do księżyca. A takie wilki podczas Konkursu Aktorskiej Interpretacji Piosenki zdarzały się coraz częściej. Dlatego jakiś czas temu podczas przesłuchań wprowadzono obowiązek śpiewania przynajmniej jednej piosenki z klasycznego repertuaru (Brel, Osiecka, Przybora, Brecht).
Coś czuję, że od 2014 roku powinien zostać dodany obowiązek śpiewania jakiejś piosenki z repertuaru Tiger Lillies.
Aaa…przepraszam, znacie to z tego filmu:
Nie da się również nie wspomnieć, że Grand Prix całego konkursu oraz Tukana Dziennikarzy zdobyła Irena Melcer, która również śpiewała piosenkę Tigier Lillies.
Z wdziękiem tak jej wyszło i z przedwojenną klasą, nieprawdaż?
Albo przyjmujemy to jako sztukę albo ogłaszamy koniec świata.