Pierwszy ciepły (praaawie) miesiąc już za nami. Nie martwcie się, nie będę bawić się w pogodynkę i analizować tych dziwnych zmian temperatur.
Chociaż kocham upały, to pierwszy raz nie narzekam na chłodniejsze dni, ponieważ biegam. Szaleję i jestem wkręcona jak nigdy w życiu. Reszta popołudniowych zajęć poszła w odstawkę. Na czele z teatrem…no właśnie. Do września czas na przerwę. Zamykam na 3 miesiące cykl ‚Na co pójść do teatru” . Takie notki być może powrócą, ale na pewno nie regularnie. Jakiś czas temu skończyłam z podsumowywaniem miesięcznych treningów i był to strzał w dziesiątkę. Po roku wszystkim może się znudzić, a zwłaszcza osobie piszącej. Nowa formuła pisania o sporcie podoba mi się o wiele bardziej. Wam chyba też, bo w maju pojawiły się trzy teksty dotyczące biegania i wszytskie zostały o wiele lepiej przyjęte niż zeszłoroczne podsumowania.:
Pierwszy raz w życiu przebiegłam 10 km
Przebiegłam 2 maratony w miesiąc
W tym tempie to ja chodzę po bułki
To samo stanie się z teatrem, tylko muszę jeszcze wymyślić jak to zrobić, ale spokojnie dam radę (chyba że macie jakieś pomysły, to dajcie znać w komentarzach).
Tymczasem przechodzę do podsumowania miesiąca. Na zdjęciu głównym ja i Aga – Siouxie podczas wypadu do Gdańska o którym pisałam Wam niedawno (duuużo zdjęć). Tamron z którego się tak cieszyłam w tej notce został właśnie odesłany do sklepu z powodu tracenia łączności z aparatem. Smuteczek i dno, bo jak nie wróci nowy do piątku, to nic nie wyjdzie z weekendowej sesji.
Zanim pojechałam do Gdańska miałam okazję wziąć udział w warsztatach Dax Cosmetics, za co bardzo serdecznie dziękuję. Przygotowywałam na nich m.in swój własny krem. Niestety nie jest on dostępny w regularnej sprzedaży, natomiast jeśli chodzi o Dax (czyli m.in również Perfecte) to polecam Wam masło o zapachu creme brulee – pachnie obłędnie!
Tutaj po warsztatach Dax miałam jeszcze okazję poduczyć się sztuki gotowania od szefa kuchni Polonia Palace Hotel. Za zdjęciu doglądam zapiekanki selerowej – poważna fucha. A z lewej strony Leica Gallery i wystawia Vivian Maier o której pisałam Wam tutaj. Wybraliście się?
Coś dla ciała i coś dla ducha (fotograficznego ducha) – rolki jako odskocznia od biegania i przeglądanie zagranicznych kampanii reklamowych jako marzenie o byciu fotografem idealnym. Dobrze, że chociaż kawa wyszła mi niezła.
I na koniec mój występ w Pytaniu na śniadanie. Cały materiał możecie obejrzeć tutaj.
Zapraszam również do subskrybowania mojego profilu na Instagramie: http://instagram.com/blackdressesblog
Koniecznie zapiszcie się też na newsletter. Myślę nad kolejnym konkursem! Koniecznie dajcie znać w komentarzach pod notką jaki był Wasz maj. Oczywiście życzę Wam cudownego czerwca <3 Mój zaczął się od przebiegnięcia 16 km, a więc dalej może być już tylko lepiej!