Dzisiaj chciałam pokazać Wam dwie szczotki. Jedna jest typowa, bo służy do rozczesywania włosów (niewiarygodne, prawda?), natomiast druga została stworzona do czyszczenia ubrań. Przeczytajcie, jak obydwie się u mnie sprawdziły.
Szczotka z włosia dzika do czesania włosów
Jest to ręcznie wykonana, drewniana szczotka, która została nawleczona szczeciną dzika.
Szczecina dzika brzmi źle. W ogóle szczotka z dzika brzmi źle. Dzik to nie jest piękny biały konik, który przemierza rankiem puste plaże. Dzik to jest zwierzę, które wychodzi na ulice w Krynicy Morskiej i straszy dzieci. To trochę śmieszne, ale na co dzień staram się zapominać o tym, że czeszę sobie włosy czymś z dzika. Coś mi tu nie gra. I to nawet nie z powodów ideologicznych, tylko hm… trochę mnie to obrzydza? A już wyjątkowo słabo to wypada, kiedy chcę Wam napisać, że szczecina to po prostu grubsze włosy i dzików, i trzody chlewnej. #świetnylifestyle #oratunku #cojapiszę #trzodachlewna
Okay, kończę z tym, bo szczotka jest naprawdę ciekawa. Producent zapewnia, że nie plącze, nie elektryzuje i nie wyrywa włosów, natomiast odżywia je, ogranicza ich wypadanie oraz nadaje im połysk. Czy to się zgadza?
Poza wpływem na wypadanie, którego nie mogę ocenić, bo na szczęście włosy mi nie wypadają, cała reszta jest prawdą. Jedynie przy pierwszym użyciu włosy zaczęły mi się elektryzować, ale szybko skontaktowałam się ze sklepem, który poradził mi nałożyć na szczotkę odżywkę wygładzającą i pozostawić do wchłonięcia. Prawdę mówiąc, spryskałam ją pierwszą odżywką w sprayu, która wpadła mi w ręce, i to pomogło na stałe.
Od tamtej pory z przyjemnością używam tej szczotki. Pomimo że do rozczesywania mokrych włosów bardzo przydaje mi się mój Tangle Teezer oraz wielka prostokątna szczotka, o której często wspominam jako o zamienniku prostownicy, to brakowało mi czegoś wygładzającego.
Plusy:
– Szczotka z włosia dzika przepięknie dyscyplinuje i wygładza długie włosy.
– Szczególnie dobrze wpływa na końce. Są gładsze, nie puszą się, nie sterczą na boki i nie tańczą kankana.
– Czuję, że obchodzi się z moimi włosami delikatnie.
– Poza tym jest niezwykle solidnie wykonana, a czesanie nią włosów to nie tylko wygoda, ale również przyjemność (drewno kontra plastik).
– Używam jej od mniej więcej pół roku i nie zauważyłam w tym czasie żadnego gubienia włosia.
– Myję ją delikatnym szamponem i też nic złego się nie dzieje.
Minusy:
– Jedyne, do czego szczotka może się nie nadawać, to rozczesywanie mokrych, bardzo splątanych włosów – tutaj zdecydowanie stawiałabym na wspomniany wcześniej Tangle Teezer.
Szczotka z naturalnego włosia do czyszczenia ubrań
Teraz będzie jeszcze gorzej.
Bierzemy trzy oddechy.
Ta szczotka jest wykonana ze… szczeciny świńskiej. A poza tym jest genialna.
Pisałam Wam, że jedyna opcja prania sukienek z wełny to pralnia. Część z Was była zdziwiona. Cóż, męskiego garnituru też nie można uprać w pralce. Na szczęście wełnę naprawdę trudno ubrudzić, nie pochłania ona nieprzyjemnych zapachów (testowane na wielu imprezach) oraz nie pocimy się w niej tak jak w poliestrze itp. Ze względu na utrzymanie higieny raz na jakiś czas oddaję swoje sukienki do pralni, a jeśli zdarzy mi się jakieś zabrudzenie, to w kilka sekund wyczesuję je szczotką. Stosuję ją też do oczyszczania innych ubrań i naprawdę jestem zadowolona.
Plusy:
– Można tą szczotką bardzo szybko wyczesać drobne zabrudzenia bez potrzeby oddawania sukienki do pralni.
– W kilka sekund pozbywa się z ubrań włosów, paprochów itp.
– Nie można pomylić kierunku czesania, w związku z czym nie grozi nam ryzyko przeniesienia wszystkich paprochów na ubranie (kto miał tzw. „wieczną szczotkę do ubrań”, ten wie, o czym piszę).
– Ubranie po wyszczotkowaniu wygląda bardzo schludnie, czysto i elegancko.
Minusy:
– W zasadzie brak, chociaż wydaje mi się, że wygodniejsza byłaby szczotka z rączką do trzymania (można takie kupić, tylko jakoś tego nie przewidziałam).
Szczotki kupiłam w sklepie Szczotkarnia. Szczotka do włosów kosztowała 48 zł, a do ubrań 36 zł.
Podsumowując: jestem bardzo zadowolona z obydwu szczotek i chyba kupię sobie kolejną naturalną – do pastowania butów. Tym razem z włosia końskiego. Ciekawe, czy biegał po bezludnych, bezkresnych plażach…
Pingback: Poliamid – dowiedz się, z czego są twoje ubrania | BLACK DRESSES – blog lifestylowy()