Pomyślałam ostatnio, że na blogu przydałby się cykl ciekawych tekstów o kobiecych ikonach stylu. Wybór osób, którym poświęcę artykuły, nie był prosty – istnieje bardzo wiele rankingów i rządzą nimi różne kryteria wyboru. Ostatecznie udało mi się jednak zaplanować serię składającą się zarówno z oczywistych typów, które każda z nas wymieniłaby obudzona w środku nocy, jak i zaskakujących postaci. Do dzieła!
Audrey Hepburn
Wiem, że u wielu osób to nazwisko może wywołać znaczące westchnienie, ale pierwszą ikoną stylu, o której coś napiszę, po prostu musi być Audrey Hepburn. Nie miałam wyboru! To Hepburn rozpoczęła erę małej czarnej, która trwa do dziś, więc poświęcenie jej pierwszego tekstu jest moim obowiązkiem.
Wpływ, jaki wywarła na modę, jest nie do przecenienia. Nie bez powodu Hepburn wpisano na Międzynarodową listę najlepiej ubranych ludzi (International Best Dressed List) – aktorka znana była z dobrego stylu zarówno na czerwonym dywanie, jak i na co dzień. Oczywiście pierwszym obrazem związanym z tą aktorką, jaki nasuwa się na myśl większości osób, jest kadr ze „Śniadania u Tiffany’ego” – kreski na powiekach Audrey Hepburn, perły na jej szyi i czarna sukienka, w którą jej bohaterka była ubrana. Widzowie filmu pamiętają jeszcze akcesoria – duże okulary przeciwsłoneczne i długa papierośnica (Hepburn również w prawdziwym życiu paliła mnóstwo papierosów). Wykreowana przez aktorkę Holly Golightly ustanowiła trendy na bardzo długo – i dziś nie brakuje kobiet, które pragną wyglądać właśnie tak, jak ona.
Śniadanie u Tiffany’ego
Warto wiedzieć, że elegancką, czarną sukienkę dla Holly zaprojektował sam Hubert de Givenchy. W 2006 roku kreację sprzedano za niebagatelną sumę 920 tysięcy dolarów! To jeden z droższych eksponatów filmowych w historii, ale trudno się dziwić, że komuś bardzo zależało na właśnie tej małej czarnej. Warto dodać jeszcze, że francuski projektant był serdecznym przyjacielem Audrey Hepburn i specjalnie dla niej stworzył oryginalną kompozycję zapachową. Perfumy nazywają się L’Inderdit i od 1957 roku włączono je do sprzedaży!
Co ciekawe, little black dress to nie wszystko, co Hepburn dała modzie. W latach 50. aktorka spopularyzowała inny, nieco mniej formalny, ale wciąż elegancki strój: czarny, obcisły golf, czarne spodnie zakończone nad kostką i czarne baleriny na płaskim obcasie. W tym połączeniu Audrey Hepburn, bardzo szczupła i dość wysoka kobieta, wyglądała wspaniale. W dodatku połączenie spodni typu capri i płaskich butów szybko zyskało sobie rzesze zwolenniczek, zarówno wśród młodych dziewcząt, jak i statecznych kobiet.
Aktorstwo i nie tylko
Urodzona w 1929 roku Hepburn nie była aktorką jednej roli – stworzyła świetne kreacje w wielu dobrze ocenianych filmach (jak m. in. „Rzymskie wakacje”, „Wojna i pokój” czy „My fair lady”), i dołączyła do bardzo niewielkiego „klubu EGOT”, czyli grupy artystów wyróżnionych czterema prestiżowymi nagrodami: Emmy, Grammy, Oscarem i Tonym. Uznano zatem i doceniono zarówno jej aktorstwo filmowe, jak i teatralne, a także talent lektorski.
Po zakończeniu kariery aktorskiej Hepburn rozpoczęła pracę jako Ambasadorka dobrej woli UNICEF. Aktorka poświęciła się pracy humanitarnej działając na rzecz dzieci głodujących w różnych zakątkach świata. Wybór tej trudnej ścieżki prawdopodobnie ułatwiły jej własne wojenne wspomnienia: w czasie II wojny światowej Hepburn pracowała jako sanitariuszka, pomagając żołnierzom ranionym na froncie. Była też członkinią holenderskiego ruchu oporu! W balerinach, do których słabość miała przez całe życie, przenosiła tajne komunikaty. Jako świetna tancerka pomagała też zbierać środki finansowe dla Holendrów pod okupacją Hitlera – w tym celu dała serię tajnych występów baletowych nazywanych czarnymi występami, po których nikt z zaproszonych gości nie mógł nawet klasnąć w dłonie – aplauz mógłby zaalarmować kogoś z ulicy i spowodować niemałe kłopoty.
Audrey Hepburn i Ronald Reagan
A teraz najlepsze! Pewnie nie wiecie, że aktorka była też przeszkoloną asystentką stomatologiczną! Brzmi niewiarygodnie, gdy wciąż ma się przed oczami kadr ze „Śniadania”. Poza tym miała duże stopy i jeszcze większy kompleks na tym punkcie. Do tego mówiła biegle w pięciu językach – po angielsku, holendersku, hiszpańsku, francusku i włosku. Trudno określić dzieje jej życia słowami innymi niż „bujne” lub „burzliwe”. Audrey Hepburn to niezapomniana postać, która wywarła ogromny wpływ na świat mody, a także zupełnie bezinteresownie pomogła w życiu wielu ludziom. Po prostu kobieta orkiestra, niesamowita inspiracja.
A co Wy sądzicie o stylu Audrey? Częściej wybieracie małą czarną czy mały czarny golf? (Pamiętajcie jest tylko jedna prawidłowa odpowiedź na to pytanie!)
P.S. Czekam na wasze propozycje kandydatek do cyklu „Ikony stylu”. O kim chciałybyście przeczytać?
Pingback: Ikony stylu- Grace Kelly | BLACK DRESSES – blog lifestylowy()
Pingback: Power dressing – siła kobiecego ubioru | BLACK DRESSES – blog lifestylowy()