Peeling do ust Lush – Bubblegum Lip Scrub

Marzec 23, 2013

Peeling do ust – przydatna rzecz czy zbędna zabawka?

Bubblegum Lip Scrub kupiłam ponieważ poleciła mi go koleżanka. Twierdzi, że świetni radzi sobie z jej spierzchniętymi ustami, szybko pozbywa się dzięki nim suchych skórek, a usta pozostają fajnie nawilżone i mają żywy kolor (koleżanka narzeka na to, że w trakcie zimy zazwyczaj usta zlewały jej się z twarzą i były bez wyrazu).

Ja nie borykam się z takimi problemami od roku. Kiedyś byłam niewolniczką pomadek nawilżających i jeżeli wyszłam bez takiej z domu to w ciągu godziny udawałam się do najbliższej drogerii albo apteki żeby sobie ją kupić. Usta wysychały mi bardzo często i w zasadzie nie wiedziałam z jakiego powodu. A potem odkryłam, że mam alergię…i problem w 90% się skończył.  Co prawda nadal kiedy przez przypadek zjem pietruszkę, albo któryś z innych alergenów pokarmowych to cierpię, ale przynajmniej wiem, że pomadką sobie i tak z tym nie poradzę, a i takie przypadki zdarzają się dużo rzadziej. Teraz do ust głównie wybieram głównie te produkty, które ładnie pachną albo mają fajny kolor.

Peeling do ust nie był mi więc niezbędny, ale ponieważ bardzo lubię sobie czasem w niedziele urządzać domowe spa (peelingi, maseczki,świeczki, olejki, leżenie w wannie ), to się na niego skusiłam.  Co o nim sądzę?

Plusy:

  • zapach – cudowna guma balonowa
  • wydajność – wystarczy naprawdę mała ilość żeby wykonać peeling
  • opakowanie  – bardzo praktyczny słoiczek
  • kolor – humor się poprawia od samego używania
  • łatwość wykonania peelingu – po prostu nakładam i ruszam wargami
  • fajne wygładzenie ust
  • roczny termin ważności kosmetyku

Minusy:

  • cena – 30 zł za coś co z powodzeniem można zastąpić miodem, cukrem i szczoteczką do zębów to moim zdaniem wydatek bez sensu, lepiej zainwestować te pieniądze w jakiś czyścik z Lusha
  • spektakularnych efektów to u mnie nie daje, wygładza usta, ale szału nie ma
  • dostępność – trzeba sprowadzać z zagranicy

lush2

Konsystencja – nie mogłam się zdecydować czy to plus czy minus, więc piszę o niej oddzielnie. Z jednej strony za sucha, bo osypuje się przy nakładaniu na wargi, ale z drugiej strony dość gęsta, więc dobrze peelinguje i wymaga nałożenia niewielkiej ilości produktu.

Podsumowując – fajny gadżet, super zabawka dla leni, być może fajny pomysł na niedrogi prezent (jeżeli akurat sprowadzacie z Lush coś dla siebie, to można kupić komuś na urodziny), ale nie jest to żaden must have. W zasadzie dla mnie to chyba pierwszy kosmetyk z Lush, którego nie kupiłabym ponownie.

A Wy peelingujecie swoje usta? Jeśli tak to jakimi sposobami?

ps. Inne moje recenzje produktów z Lush znajdują się tutaj i tutaj.