Pierwszą rzeczą, która zrobiłam zaraz po przylocie do Warszawy było…pójście do fryzjera.
Żeby zrozumieć jednoczesny komizm i dramatyzm tej sytuacji musimy cofnąć się do połowy czerwca.
Siedziałam sobie wtedy w salonie z farbą na głowie i spokojnie czekałam aż stanę się piękna. Korzystając z okazji, chciałam się umówić na kolejną wizytę tuż przed urlopem. Niestety, termin pokrywał się wakacjami fryzjera…
Wymyśliliśmy więc, że fryzjer zostawi mi farbę, a ja spróbuję sama ukryć swój odrost.
Sama w przenośni, bo przy włosach mojej długości nie jest to możliwe. Poprosiłam więc o pomoc koleżankę. Wydawało mi się, że powinna ogarniać temat, bo często robi kolor swojej mamie.
Nie pomyślałyśmy jednak o tym, że jej mama ma pięć razy mniej włosów ode mnie. W związku z tym kiedy Kasia kończyła nakładać mi farbę na odrost z tyłu głowy, to farba z przodu leżała już na włosach około 40 minut. Czyli znacznie za długo. A przecież zanim wszystko zmyje powinnam jeszcze poczekać aż zadziała ta z tyłu.
Wytrzymałam 5 minut i poszłam płukać.
Z łazienki wyszłam z przodem głowy w kolorze jasny, fioletowy blond. Jeszcze tego samego dnia umyłam włosy z przodu 6 razy, więc kolor śliwki prawie się wypłukał, ale poświata została na kolejny tydzień.
W Portugalii oczywiście zaatakowało mnie słońce. Ratowałam się jak mogłam jakimiś olejkami, ale i tak po powrocie do Warszawy musiałam działać, ponieważ chciałam żeby moje włosy znów były gęste i mocne.
Niby włosy to taka przyziemna i banalna sprawa, ale tak naprawdę to ona również decyduje o naszej pewności siebie oraz lepszym humorze. Żadna z nas chyba nie wychodzi z domu uradowana kiedy jej fryzura przypomina skrzyżowanie mokrej myszy z pajęczyną (nie wyobrażajcie sobie tego, boli).
Trzeba ogarnąć swoje włosy po wakacjach! Pisze Wam o tym wszystkim, ponieważ w ramach nowej współpracy na blogu będę teraz testować tajemnicze produkty do włosów – szampon, szampon 2w1 z odżywką i tonik. Ich zdjęcie widzicie jako fotkę główną tej notki. Wyszło mi wybitnie, prawda? W kolejnych postach dam Wam znać jak się sprawdzają, a pod koniec kiedy już wyjaśni się czego tak naprawdę używałam, będziecie mogli wziąć udział w konkursie, w którym do wygrania będą m.in. dwa aparaty fotograficzne, więc jest moc!
Ale to jeszcze nie koniec. W całej akcji będzie wspierał mnie Maciek, który również dostał tajemniczą przesyłkę, ale z produktami dla mężczyzn – szamponem i tonikiem.
To jak, jesteście gotowi ogarnąć siebie i swoje włosy po wakacjach?
Pingback: Test tajemniczych produktów do włosów – dzień pierwszy()
Pingback: head&shoulders – koniec tajemnic i konkurs()