Tee Or Tea Home Fashion Show (Love You More)

Październik 4, 2012

Fotorelacja z imprezy Love You More

W zeszłym tygodniu miałam przyjemność uczestniczyć w imprezie, której zapowiedź czytaliście na blogu.

Tak jak dziewczyny zapowiadały – była to domówka, a nie dziwny pokaz z setką równie dziwnie ubranych ludzi, którzy nawet czasem wyglądają nieźle, ale ja się nie odnajduję w takich klimatach w swoich czarnych dresach. Chociaż nie ukrywam, że chodzę też na takie pokazy, bo jednak oglądanie mody na żywo ma w sobie trochę więcej uroku niż przeglądanie jej na Facebooku ;)

Wracając do tematu -co tu dużo pisać – nie będę Wam ściemniać, że chętnie ubrałabym się w całą nową kolekcję Love You More, bo znacie mój styl i nikt by mi w to nie uwierzył. Stwierdziłam jednak, że warto im poświęcić kolejny post, bo po totalnie doceniam spójność kolekcji, która została nam pokazana. Widać, że Love You More mają pomysł na siebie i nie kopiują niczego, co już widziałam w internecie. Poza tym żałujcie, że ich nie widziałyście przed pokazem. Były mocno zestresowane. I to nie było zestresowanie w stylu „czy osiągnęłyśmy już wystarczający poziom lansu?”, tylko faktycznie stres wynikający z dbałości o każdy szczegół imprezy. Życzę sobie spotykania większej ilości takich ludzi z pasją w swoim życiu.

Tak wygląda stres w wersji skromnej.

Swoją drogą wchodzę sobie cichaczem przed pokazem do garderoby, a tam jedna z modelek mówi na mój widok: „O Boże, jaka Ty jesteś ładna na żywo”. Ehh, czas popracować nad pozowaniem na blogaska ;)

Modelki przed pokazem.

Modelki po pokazie (elokwencja moich wpisów o 23:00).

Nadruki na koszulki zaprojektował Marcin Rossa.

Producentem pokazu była Brygida Dolińska (druga z prawej strony).

Skoro już zachowuję dziwną kolejność wpisu i najpierw jesteśmy przy gościach, to jako pierwsza z lewej strony pozdrawia Was blogerka Rasz – Rush, a dziewczęta z prawej to Marta i Gosia z Love You More.

O, a to ja. Zapozowałyśmy świetnie. Wszystkie trzy.

Okay, doszliśmy do pokazu.

Moimi prywatnymi hitami są dwie spódnice, które pokazują Wam strzałki. Dokładniej możecie obejrzeć je na zdjęciach Studio Thandi (tam jest też dużo więcej zdjęć z imprezy i szczegółowych fot ubrań) : pierwsza, druga.

Pierwsza jest totalnie w moim stylu i w sennych marzeniach łączę ją właśnie z czarną (heh) bluzką i szpikami. Druga natomiast jest pierwszą baskinką, która mi się w życiu spodobała. Ogólnie nie znoszę wszystkich baskinek, ale ta jakoś pasuje do tej spódnicy i nie robi na mnie wrażenia „ojej, jestem sobie tutaj dodatkową fałdką na spódnicy, bo lookbook Zary mówi, że modne są baskinki”.

A co Wy sądzicie o takich akcjach związanych z modą? Kupujecie w ogóle ubrania od polskich, młodych projektantów?