Stopy mamy nie tylko latem ;)
Ten post miał się pojawić tutaj przed wakacjami i być dopełnieniem całej serii o pielęgnacji nóg. Niestety było milion ważniejszych notek do napisania i stopy gdzieś zaginęły. Robiąc porządki na komputerze doszłam do wniosku, że zdecydowanie można go opublikować po wakacjach. Nie wiem jak jest u Was, ale moje stopy po zimie zawsze wyglądają w miarę dobrze. Natomiast po lecie dość dramatycznie.
Znając moją miłość do chodzenia, chodzenia i jeszcze raz chodzenia po wszystkich wyjazdach popatrzyłam na swoje stopy i zapłakałam.
Było bardzo źle.
Jak odratować stopy po całym lecie chodzenia w sandałach?
Dlatego najpierw postawiłam na profesjonalny pedicure w salonie kosmetycznym. Kosmetyczka wykonała za mnie jednorazowo 50% pracy. Dalej było z górki
Trzy tanie, domowe sposoby:
1. Moczenie stóp w wodzie – przez kilka dni codziennie wieczorem robiłam sobie w łazience małe spa i moczyłam nogi w wodzie. Czasem dodawałam do niej specjalne tabletki do stóp (do dostania na przykład w Douglasie), a czasem zwykły żel pod prysznic. Po 10-15 minutach takiej kąpieli brałam pumeks i walczyłam ;)
2. Krem Nivea – moim zdaniem niezastąpiony w całorocznej pielęgnacji stóp. Tani i tłusty. Smaruję nim nogi po wymoczeniu ich w wodzie, następnie zakładam skarpetki i zzzzzz….idę spać, stopy naprawiają się same.
3. Alantan maść (nie krem!) – jeszcze silniejszy od kremu Nivea. Wygra nawet z najbardziej zmasakrowanymi stopami. Robię z nim dokładnie to samo – smaruję stopy w najbardziej potrzebnych miejscach, zakładam skarpetki i idę spać.
Trzy kosmetyki przeznaczone do pielęgnacji stóp:
1. Peeling do stóp, Organique – w tym peelingu urzekło mnie przede wszystkim to, że sama w sklepie mogłam sobie wybrać na jaką objętość się decyduję. Zdecydowałam się na 150 g, które starczyło mi na całe wakacje. Peeling świetnie przygotowuje stopy do aplikacji kremu, używa się go przyjemniej niż pumeksu i przede wszystkim jest dokładniejszy. Bardzo dobry, gruboziarnisty ścieracz o morskim zapachu,
2. Maska do stóp, Organique – ładnie zmiękcza całe stopy. Stosuję ją oczywiście na noc, zakładając na nią skarpetki. Najlepsza do ratowania stóp, kiedy nie mamy czasu na moczenie, pumeks, peeling itp. Smarujemy nogi, zakładamy skarpety i rano budzimy się z delikatniejszymi stopami. Na opakowaniu jest napisane żeby owijać nogi folią i odczekać 15 minut przed wmasowaniem, ale ponieważ używałam jej w wersji dla leniwych to polecam jednak skarpetki ;) Jedyny minus – mogłaby być ciut wydajniejsza.
3. Nawilżająca emulsja do stóp, Charmine Rose – ten mocno niepozorny kosmetyk znalazł się dawno temu w Glossyboxie i początkowo schowałam go na dnie szuflady, bo opakowanie mnie jakoś nie zachęciło do testów. Tymczasem okazało się, że jest to najładniej pachnący kosmetyk do stóp jakiego miałam okazję używać. Wszystkie do tej pory używane przeze mnie kosmetyki do stóp pachniały morzem, algami itp., a ten jest kwiatowo-owocowy i bardzo słodki. Super! Emulsja najlepiej sprawdza się jako uzupełnienie pielęgnacji stóp już ogarniętych, bo za specjalnych właściwości nawilżających nie ma, ale przyjemnie odpręża i zmiękcza skórę po całym dniu spacerowania.
A poza tym pamiętajcie – każdy nietrafiony krem do twarzy można zużyć inaczej. Potrzebujemy tylko skarpetek, stóp i zzzzz… snu. Krem zużywa się sam :)
Pingback: Pielęgnacja raz na tydzień- kosmetyki dla zapracowanych()