Gdzieś pomiędzy lenistwem a szaleństwem jest pasja

Listopad 19, 2013

Kim jesteś, co robisz i jak często?

Ten post ma trzy wstępy. Przeczytajcie wszystkie, albo wybierzcie sobie jeden.

  • Ostatnio dwóch moich znajomych prawie się pozabijało. Jeden ogląda około 30 filmów rocznie i od czasu do czasu pisze z nich recenzje na blogach. Drugi ogląda tych filmów 200. I nie pisze bloga. To już wiecie o co poszło. Ten drugi uważa, że ten pierwszy nie ma żadnego prawa pisać o filmach, bo się po prostu ośmiesza.
  • Jak już kiedyś wspominałam. wiosną uczęszczałam przez miesiąc na podstawowy kurs fotografii. Żadnych artystycznych szaleństw. ISO, przysłona, czas naświetlania, kadr otwarty, kadr zamknięty. Podstawy. Nasz wykładowca powiedział wtedy rzecz, która bardzo mnie zdziwiła. W skrócie chodziło o to, że nie musimy znać wszystkich ważnych i hipsterskich fotografów, zdjęć oraz spędzać całych dni na cykaniu czegoś czego już ktoś wcześniej nie cyknął żeby powiedzieć, że interesujemy się fotografią.
  • Pamiętacie jak pisałam Wam o ultramaratończyku? Z jednej strony uznałam „Jedz i biegaj” za piękną książkę. Z drugiej jednak wyraziłam pewne obawy, że jego zachowanie (podporządkowane każdego jednego elementu życia pod bieganie) odbieram jako lekko fanatyczne.

Dlaczego o tym wszystkim piszę?

Poprzedni weekend spędziłam z absolutnie cudownymi blogerami na najlepszej blogowej imprezie w Polsce – Blog Forum Gdańsk. W tym roku sprawa była postawiona jasno – żadnych rozmów o kasie. Porobiło się tyle konferencji, szkoleń i innych wydarzeń krążących dookoła zielonych (aaa…to nie w tym kraju) banknotów w blogosferze, że Gdańsk postanowił przypomnieć nam od czego zaczynaliśmy.

Od tego samego od czego bloger piszący o 30 filmach, fotograf robiący swoje pierwsze dobrze naświetlone zdjęcie i Scott Jurek, który własnie przebiegł swój kolejny ultramaraton. Ja ponad 10 la temu założyłam swojego pierwszego bloga, bo chciałam zostać pisarką.

Początek był jeden. Pasja.

Taka pasja, która każe ci biec do komputera żeby coś napisać. Nie pozwala schować na wakacjach aparatu do torby. A na koniec wyciąga  z domu o 22 w nocy żeby pójść pobiegać.

Bez różnicy czy robisz to raz czy siedem razy w tygodniu. Nie musisz być ultramaratończykiem żeby biegać. Nie musisz być znanym blogerem żeby blogować. Nigdy nie będę Helmutem Newtonem. Nie musisz być artystą żeby zrobić ładne zdjęcia z wakacji.

Po wysłuchaniu tegorocznych prelegentów przyszła mi do głowy jedna myśl – wszystko co robimy będzie najlepsze na świecie jeżeli po prostu będziemy lubić to robić. A w tej całej pogoni niestety czasem zapominamy o najzwyklejsze przyjemności od której zaczęły się  nasze pasje.

 

Ze wszystkich zebranych prelegentów najbardziej zapadli mi w pamięci – Ojciec Leon Knabit i Jurek Owsiak (moooc!). O żadnym z nich nie wiedziałam wcześniej, że prowadzą bloga. Z Ojca Leona biła pomimo jego 84 lat taka energia, której mógłby mu zazdrościć niejeden marudzący na świat bloger. Natomiast Jerzy Owsiak z oczywiście niesamowitą charyzmą pokazał jak bardzo sprytnie wykorzystać bloga do tego na co nie pozwala mu telewizja. Jeden i drugi uwielbia to co robi i też są blogerami chociaż nigdy nie załapali się do żadnego rankingu.

Mam wrażenie, że idealną receptę na ogarnianie internetów i życia w realu (tak się kiedyś mówiło, nie?) przedstawili nam Jacek Gadzinowski i Adam Przeździęk. Chłopaki wiedzą jak robić swoje i nie zwariować.

A jeżeli z jakiegoś powodu jesteście jednak blisko szaleństwa to polecam zerknąć na to co mówi Andrzej. Podarował nam na Blog Forum piękną pigułkę wiedzy o tym jak nie słuchać innych i wymyślać własne pomysły.

Wszystkie te prezentacje warto zobaczyć bez względu na to czym się zajmujecie. Pasja to pasja. Nie ważne czy jesteś blogerem czy wspinaczem wysokogórskim. Emocje są takie same na całym świecie.

Bo nie ważne czy jesteś w swojej pasji leniem czy szaleńcem. Znajdź złoty środek, który będzie tylko twój i rób to po swojemu. Najważniejsze w pasji jest to, że ją masz. Być może zabrzmię banalnie, ale to ona właśnie jest ludziach w najpiękniejsza.

 

Poza tym bez pasji nigdy nie było by BFG i setek innych spotkań dzięki którym mam tylu wspaniałych znajomych. Bo zapomniałam wam napisać, że równie ważni co pasja, są ludzie z którą możemy ją dzielić! Zwłaszcza w tak pięknym mieście.

_MG_6098