Podsumowanie miesiąca.
Styczeń zaczął się dla mnie wyjątkowo łaskawie. Były ciepło i wszystko układało się po mojej myśli. Niestety jego ostatni tydzień dał mi mocno w kość i zmusił do podjęcia pewnych ważnych decyzji. Mimo wszystko udało mi się zachować spokój ducha – uprawiać sport, jeść dużo kaszy i nawet zrelaksować się u fryzjera. Oby w lutym nie było mrozów!
http://instagram.com/blackdressesblog
1. To jeszcze zdjęcie z końcówki grudnia. Po sesji Braun chciałam kupić czarną sukienkę Mariusza Brzezińskiego, ale niestety nie ma jej w aktualnej kolekcji. Była bardzo podobna, niestety dla mnie za mało praktyczna. Aż tak szerokie rozkloszowanie (na żywo wyglądało na większe) nadawało się idealnie na sylwestra, niestety nie na inne okazje. W efekcie na sylwestra poszła w sukience sprzed 6 lat, a 400 zł mam w kieszeni.
2. I przeskok na koniec stycznia – zdjęcie z Tekstury z moim cudownym fryzjerem od blondu. Przekonałam już do tego salonu mnóstwo koleżanek i wszystkie wracają. Nie, to nie jest reklama. To jest zachwyt!
3. Siłownia – na początku stycznia udało mi się bardzo dużo poćwiczyć, aż się sama sobie dziwię, ale wolne dni szybko się skończyły i czasu na cardio też zaczynało brakować.
4. Upadek pierwszych ludzi – spektakl Studia Teatralnego Koło, o którym będę jeszcze pisać polecając Wam spektakle, które można będzie zobaczyć w marcu.
1. 31 grudnia – makijaż i fryzura na sylwestra. Informację jak zrobić takie loki znajdziecie tutaj.
2. Zapasy zdrowego jedzenia. Komosa ryżowa to ostatnio moja ulubiona kolacja. Świetnie smakuje połączona z warzywami na patelni, szczególnie z cukinią, marchewką, pomidorami i porem.
3. A tu proste włosy. Równowaga w przyrodzie musi być zachowana.
4. Polskie Stowarzyszenie Blogerów i Vlogerów. Mam przyjemność być członkiem założycielem. Świetna inicjatywa i na pewno dużo do zrobienia. Jeżeli chcielibyście trochę podziałać to się zapisujcie, a jeśli dodatkowo lubicie kulturę to zapisujecie się i dajcie mi znać, że to zrobiliście!
1. Świeżo ugotowana komosa ryżowa. Czarny to również świetny kolor do zjedzenia!
2. Lush – bezkonkurencyjne kosmetyki do pielęgnacji twarzy. Angels on bare skin jest jednym z najlepszych produktów jakich w życiu używałam. Jego recenzję znajdziecie tutaj. Pozostałych dwóch produktów spodziewajcie się na blogu jeszcze w lutym.
3. Przed nowym spektaklem Teatru Polskiego w Warszawie – Bolesławem Śmiałym, w którym Piotr Cyrwus udowadnia, że istnieje życie poza serialem.
4. Kwiaty w środku zimy to chyba najpiękniejsza rzecz na świecie. Czuję, że w przyszłym życiu będę miała kwiaciarnię.
1. Czarne sukienki i biżuteria, które trochę ociepla kolor twarzy to ostatnio moje ulubione połączenie.
2. Loki, wersja codzienna.
3. ABSOLUTNIE GENIALNY SPEKTAKL I CUDOWNY AKTOR. Sorry, musiałam dużymi literami. Notkę na ten temat napisałam tutaj.
4. Niestety. Latem głoszę teorię, że nie lubię słodyczy, a zimą płaczę i jem. Mrozy to zło, cukier to dobro.