Po co mówić komplementy?!

Wrzesień 22, 2014

1. Ciepły, sierpniowy wieczór. Ubrana w krótką czarną sukienkę i beżowe szpilki wychodzę spotkać się ze znajomą, która akurat przyjechała na weekend do Warszawy.

– Ale Ty masz ładne nogi, o matko!!! Ale Ty masz włosy piękne, ja też takie chce! I gdzie kupiłaś taką elegancką czarną sukienkę? Bardzo ci w niej ładnie. Oooo, a jakie buty masz fajne. Mega dzisiaj wyglądasz! Jaka Ty ładna jesteś!

I tak przez cały wieczór.

Rano napisała do mnie na Facebooku: Ja ci wczoraj powiedziałam tyle komplementów, a ty mi tylko, że mam ładne bransoletki…:(

2. Studia. Czerwiec. Projekt. Nerwy. Nadzoruję zgłoszenie na Piknik Naukowy. Starsza o rok studentka (właściwie doktorantka) przedstawia swój pomysł. Jest świetny.

– Rewelacyjny! Bardzo mi się podoba – mówię podekscytowana

– Uuu, pani Marto, niech sobie pani to weźmie do serca. Znam panią Monikę trzy lata i do rzadkość usłyszeć takie słowa od niej – odpowiada moja promotorka.

3. Wiesz co robimy u nas w ministerstwie kiedy przychodzi ktoś kto chce nam zaszkodzić? – zapytał mnie kiedyś podchwytliwie kolega.

– Próbujecie go upić i udobruchać?

– Nie. Mówimy mu, że wygląda jakby był dzisiaj chory.

Z tych trzech przykładów wynika kilka rzeczy. Po pierwsze zalecenia z dzisiejszego postu będą dotyczyć również mnie samej. Po drugie – komplementy lub antykomplementy mają moc.

Dlatego lepiej mówić te pierwsze. A stanowczo robimy to za rzadko.

Nie jestem zbyt wylewna jeśli chodzi o komplementowanie ludzi, ponieważ wydaje mi się, że nie muszę mówić koleżance, że ładnie wygląda, skoro ładnie wygląda przez 99% czasu. To po co mam jej to mówić?! Strasznie nie lubię ludzi, którzy przymilają się do innych co chwilę mówiąc im, że mają coś ślicznego, albo że zrobili coś super. Znam osoby, które potrafią wykonywać taki podliz co piętnaście minut. W związku tym na siłę pilnując wagi, dostojności i odświętności miłych słów, które wypowiadam, jednocześnie za bardzo przeginam w drugą stronę. Czyli mówię za mało komplementów.

Dlatego z chęcią włączam się do akcji #breakfree, która organizuje Braun, bo wiem że sama podczas niej mogę popracować nad sobą. Braun zachęca kobiety żeby mówiły innym kobietom komplementy. Musimy się przecież wspierać!

Wam ode mnie należy się jeden meeeeega wielki (seeeeerio!):

_MG_9627-4

Jessica Alba również zachęca Was do wzięcia udziału w akcji:

Jeśli macie ochotę – włączcie się. To tylko minuta roboty, a na pewno zrobicie komuś fajny dzień. Weźcie kartkę i napiszcie komplement dla kogoś dla was ważnego, a następnie używając hahstaga #breakfree umieśćcie zdjęcie na dowolnie wybranym kanale social media (Facebook, Twitter, Instagram itp.)

Proste i miłe!

Bawcie się dobrze, ale również obserwujcie konto bloga na Facebooku bo niedługo w związku z akcją pojawi się tam dla Was konkurs, w którym będzie można wygrać depilator!

I koniecznie dajcie znać w komentarzach pod postem jak u Was wygląda sprawa mówienia komplementów. Mówicie ich tyle samo ile dostajecie?

___

W związku z konkursem uzupełniam notkę o recenzję depilatorów. Ten sam sprzęt testowałam ja oraz dziewczyna, która wygrała konkurs. Zobaczcie jak sprawdził się u nas depilator Braun Silk Epil 7 SkinSpa.

Recenzja czytelniczki

DE2

Depilator Braun Silk epil 7 przekonał mnie gwarancją gładkiej skóry, pozbyciem się nawet tych krótszych włosków i… możliwością codziennej pielęgnacji mojej skóry. W zestawie znajdziemy szczoteczkę do peelingu sonicznego ciała oraz szczoteczkę oczyszczającą do twarzy. Możemy więc na jeden dzień zaszyć się w domowym zaciszu i zafundować sobie prywatne SPA.

Zacznijmy jednak od depilatora, bo to właśnie on budził we mnie tyle strachu.

Depilator jest bardzo poręczny, a rzec by można, że nawet całkiem elegancki – o ile tak powiedzieć możemy o tym typie urządzenia. Skojarzenie to wiąże się zapewne z malutkimi, błyszczącymi drobinkami jakie zdobią rączkę – dla kobiety takie dodatki to rarytas. Dodatkowo wyposażony jest w światełko, które oświetla nam fragment skóry i dzięki niemu nie pominiemy żadnego włoska. Depilator jest bardzo smukły przez co idealnie leży w dłoni, a jest to bardzo ważna cecha, gdyż w końcu musimy popracować z nim przez więcej niż 20 minut. W zależności od naszych oczekiwań możemy wybrać dwa tryby – ten nieco łagodniejszy , który przysparza zdecydowanie mniej bólu, lub ten skuteczniejszy lecz nieco bardziej odczuwalny.

Przed użyciem nasze urządzenie musimy odpowiednio naładować, a posłuży nam do tego dołączona ładowarka. W niecałą godzinę depilator gotowy jest do użycia.

Ponadto możemy go używać… podczas prysznica. Jest wodoodporny, dlatego bez przeszkód połączymy poranny prysznic z mniej lubianą czynnością, jaką jest golenie nóg. Podobno woda wpływa kojąco na naszą skórę oraz zmniejsza uczucie bólu. Postanowiłam jednak postawić na bardziej standardową wersję i użyć depilatora na sucho. Przyznam szczerze, że do pierwszego użycia ciężko mi było podejść. Zebrałam się jednak na odwagę i dziś mogę stwierdzić, że jestem jedną z tych szczęśliwych kobiet, które przez większą część miesiąca mogą ocierać nóżką o nóżkę i cieszyć się ich gładkością.

Depilacja nie okazała się czymś strasznym, sprawiającym ogromny ból, od którego krok już tylko do omdlenia. Może to dzięki paskom masującym. Jedyny towarzyszący dyskomfort mogłam przyrównać do delikatnych ukłuć, zupełnie znośnych i występujących jedynie przy depilacji wrażliwszych części nóg. O dziwo, spodziewając się małych, czerwonych kropeczek, które zawsze towarzyszyły depilacji za pomocą maszynek jednorazowych – tutaj byłam mile zaskoczona, bo przez następną godzinę a i nawet cały następny dzień, na moich nogach nie pojawiły się żadne oznaki skutków ubocznych. Nóżki pozostały gładkie i ładne jak u modelki z wybiegu.

Warto dorzucić kilka słów o wymiennej nakładce, która umożliwia nam relaks i ukojenie podczas całkiem przyjemnego zabiegu złuszczania naskórka. Taka czynność nie wymaga od nas wiele wysiłku, a gwarantuję, że skóra będzie nam wdzięczna.

Kiedy tylko zapragniemy zadbać troszkę o naszą cerę, w tym celu mamy do dyspozycji specjalną szczoteczkę. Tak jak i depilator, posiada ona dwa tryby. Każdego wieczora, po dokładnym oczyszczeniu skóry twarzy, powinniśmy nawilżyć ją i przeprowadzić krótki zabieg przy pomocy szczoteczki – są to zaledwie minuty, ale potrafią zdziałać cuda, Już po pierwszym użyciu byłam zaskoczona, jak bardzo moja skóra została oczyszczona oraz czułam ukojenie po przeprowadzonym ‚masażu’, bo takie właśnie uczucie towarzyszy mikro ruchom wykonywanym przez urządzenie.

Moja recenzja

_MG_9701

Depilatory Braun nie są dla mnie żadną nowością. Pisałam Wam już w zeszłym roku, że używam ich od wielu lat i jestem naprawdę zadowolona.

Trzecim modelem jaki przyszło mi testować jest Braun Silk Epil 7 SkinSpa.

Pojawia się pytanie – po co kolejny depilator oraz czym różni się od poprzednich?

Wydawać by się mogło, że w dziedzinie depilatorów nie da się już nic nowego wymyślić. A jednak! Silk Epil Skin Spa od Brauna nie jest pierwszym lepszym depilatorem. Możemy go bowiem używam również pod wodą, czyli w wannie albo pod prysznicem.

Ja nie mam żadnego problemu z tym, że mnie coś boli podczas depilacji, szczęśliwie jestem również wolna od wszystkich podrażnień. Jednak wiele z was zgłaszało problemy z nadwrażliwą skórą. Braun postanowił o tym pomyśleć i przygotował dla takich osób wodoodporne urządzenie. Jak wiadomo ciepło wody zmniejsza ból, dzięki czemu wykonanie zabiegu jest przyjemniejsze. Poza tym depilator dzięki temu nie ma kabla, tylko ładowarkę. Dodając do tego wbudowaną, podświetlaną lampkę, dwa tryby szybkości oraz obrotową głowicę mogę spokojnie stwierdzić, że Braun wykonał zestaw idealny, którym można pozbyć się nawet najmniejszych włosków dosłownie w każdej chwili i miejscu.

Żeby było jeszcze lepiej to dopiero początek. SkinSpa to nie tylko usuwanie włosków, ale również głowica odświeżająca skórę, czyli oddzielna nakładka na depilator, która pozwala nam złuszczyć naskórek, dzięki czemu nasza skóra jest bardziej miękka i delikatna. Wymiana nakładek jest banalna i zajmuje sekundę, a efekt jaki uzyskujemy jest lepszy niż przy złuszczaniu ręcznym. Poza tym nie trzeba pamiętać o tym, żeby kupić peeling ;)

Trzecim elementem, który zawiera zestaw SkinSpa jest szczoteczka do złuszczania naskórka na twarzy. Szczoteczka oczyszcza twarz 6 razy skuteczniej niż oczyszczanie ręczne. Dla mnie jest odpowiednikiem peelingu mechanicznego i najbardziej lubię używać jej 1-2 na dwa tygodnie żeby nie tylko oczyścić, ale również odświeżyć swoją skórę i przygotować do ewentualnej aplikacji maseczki. Jeżeli macie skórę tłustą lub wymagającą większego oczyszczania to możecie spróbować używać jej nawet codziennie.

Podsumowując – z zestawem Bruan Silk Epil SkinSpa można się zamknąć w łazience na godzinę i ogarnąć swój wygląd od stóp do głów. Bardzo przydatna i oszczędzająca czas rzecz!

_MG_9706-horz