Jeden z lepszych kremów BB jakie miałam okazje testować, a jednak nadal trochę (więcej) brakuje do ideału.
Jest to kolejna recenzja w ramach poszukiwania trwałego i jasnego produktu do makijażu twarzy. Zaczęłam od podkładów, w między czasie pojawiły się pudry. Teraz zabieram się za kremy BB. Oczywiście poprzednie typu produktów nadal będę testować. Moim zdaniem cała tego rodzaju powinna się już nazywać zwyczajnie – „poprawiacz koloru skóry”. Bo co jest pudrem, podkładem w kompakcie, kremem BB czy kremem tonującym – wielkiej różnicy nie ma, jeżeli jest trwałe i jasne ;)
Poprzednie notki o poszukiwaniu idealnych jasnych i trwałych poprawiaczy koloru znajdziecie tutaj: 1,2,3,4,5,6.
Teraz czas na Garnier. Na początku wakacji niemal równocześnie poleciła mi go jedna z Czytelniczek oraz koleżanka. Musiałam to sprawdzić!
Nie jestem wielką fanką europejskich kremów BB. Jeszcze nie doszliśmy do dość przyzwoitego poziomu w ich produkcji, a już zaczęły się pojawiać kremy CC. Bez obaw – domenę „ZZ cream” mam już kupioną. Patent własnie załatwiam.
A tak poważnie mówiąc to – po co? Te azjatyckie są nie do przebicia. Mój ulubiony – Missha kosztuje z wysyłką do Polski ok 8 dolarów. Zamówienie trwa minutę. Wysyłka trochę dłużej (szedł kiedyś 3 tygodnie niestety…), ale generalnie jest to sto razy lepszy interes niż bieganie po sklepach i sprawdzanie czy jakiś z tych dostępnych w Polsce kremów BB się do czegoś nadaje.
Na szczęście Wy nie musicie, ja to zrobię za Was ;)
Kolor na zdjęciu jest jasny, bo jak na mnie to tutaj mam naprawdę bardzo opaloną skórę. Normalnie był o pół tonu za ciemny, ale ponieważ nie krem posiada filtru przeciwsłonecznego to po kilku dniach na bardzo umiarkowanym słońcu moja skóra się do niego dopasowała. Ten za jasny kolor i tak się zawsze potem wtapiał.
Plusy
- cena – ok 20 zł
- bardzo łatwo się go aplikuje, można go jedną ręką wsmarować w ciemnej łazience, a i tak nie będzie zacieków ani plam – idealne na wakacje!
- szybko się wchłania
- nie zapycha
- piękne krycie, ale niestety tylko na początu, potem wszystko ze mnie spływało i drobne niedoskonałości skóry były widoczne
- lekka, przyjemna konsystencja
- przez kilka pierwszych godzin daje efekt bardzo wypoczętej twarzy
- wydajny
- wykończenie to efekt mojej ulubionej tafli wody/lustra – czyli odejście od typowego matu
Minusy
- chociaż moja inna koleżanka twierdzi, że świeciła się po tej tafli wody jak po oleju :/
- za mało trwały :( 5 godzin to u mnie maksimum, potem cały gdzieś ginął, a ja wyglądalam bardzo nieciekawie
- do używania poza lipcem i sierpniem mógłby być jaśniejszy
Pomimo naprawdę dużej ilości plusów, krem niestety nie spełnia moich dwóch podstawowych założeń. Na nieopalonej skórze jest dla mnie minimalnie za ciemny i zdecydowanie za krótko się trzyma. Natomiast jeżeli szukacie czegoś co tylko trochę poprawi Wam kolor skóry, od czasu do czasu podkręci wygląd i nie macie konta na eybau żeby coś sobie ściągnąć to na kilka godzin to możecie próbować. Fajnie współgra z mocniejszymi pudrami. One go utrwalają, a on nadaje im lżejszego charakteru.
Pingback: Kosmetyki do makijażu dla zapracowanych()