Olej z kiełków pszenicy to kolejny olej o którym muszę Wam napisać.
Mam ostatnio jakieś szczęście do pielęgnacji. W zasadzie wszystko po co sięgnę okazuję się być nie tylko ciekawe, ale również skuteczne. Dlatego dzisiaj podzielę się z Wami kolejnym olejem, który bardzo przypadł mi do gustu.
Jeżeli interesują Was oleje, którymi możecie pielęgnować swoją skórę i włosy to polecam też poprzednie posty:
Olejek migdałowy
Olej arganowy
Olej macadamia
Tymczasem przechodzimy do bohatera dzisiejszego dnia, czyli oleju z kiełków pszenicy.
Właściwości i działanie
Olej z kiełków pszenicy charakteryzuje przede wszystkim wysoka zawartość witaminy E, która bardzo dobrze wpływa na szorstką i zniszczoną skórę. Wzmacnia ją, spowalnia procesy starzenia i chroni przed niekorzystnym działaniem słońca.
Olej ma również niezwykle silne działanie nawilżające i naprawiające skórę.
Niby mało, ale tak naprawdę to są podstawy bez których nasze ciało wyglądałoby jak węgiel po trzydniowym grillu.
Zastosowanie
Na opakowaniu mojego olejku od Organique jest napisane, że najlepiej sprawdza się jako olej bazowy do masażu. Dobrze jest połączyć go z jakimś olejkiem eterycznym i już można odpływać z radości. Problem polega na tym, że trzeba mieć masażystę, a ten niestety nie jest dodawany do produktu. Jak więc wybrnąć z tej sytuacji i nie zmarnować kosmetyku?
U mnie olej z kiełków pszenicy najlepiej sprawdził się jako olej – balsam nawilżający do ciała oraz krem do rąk i skórek. Jest niezwykle wydajny, więc wsmarowywanie go w ciało nie sprawi, że po tygodniu będzie trzeba kupić kolejne opakowanie. Polecam go zwłaszcza na wyjątkowo suche miejsca. Jakiś czas temu straszliwie i z bliżej mi niewyjaśnionych przyczyn (wcale nie było to gubienie rękawiczek) pękła mi trochę skóra w jednym miejscu na dłoni. Żaden krem mi nie pomagał, a ja bujałam się z tym już kilka tygodni, bo nie chciało mi się zapisywać do dermatologa. Nie będę oszukiwać, że olej pozbył się całego zła, bowiem do rąk używam go jedynie raz dziennie – przed pójściem spać. Jednak stan mojej skóry w tym miejscu zdecydowanie się poprawił i mam nadzieję, że uda mi się uniknąć wizyty u lekarza.
Olejem z kiełków pszenicy bez problemu można zastąpić wszystkie drogie olejki do skórek i paznokci, bo sprawdza się w tej roli znakomicie.
Używam go również jako olejku do włosów i tutaj też nie mogę narzekać. Bardzo łatwo się zmywa i świetnie wygładza, jednocześnie nie obciążając włosów, co dla mnie jest aktualnie wyjątkowo ważne, ponieważ wpadliśmy z fryzjerem na szalony pomysł…zapuszczenia moich włosów. Zapuszczenia, w sensie żeby stały się dłuższe, a nie bardziej zapuszczone, czyli zaniedbane. Nie wiem czy cokolwiek z tego wyjdzie, ponieważ rosną mi w tak szybkim tempie, że po trzech miesiącach bez podcinania mam po prostu niesamowicie ciężką fryzurę, a nie chcę mieć cieniowania od brody do połowy pleców. Same skomplikowane dylematy, zdaję sobie z tego sprawę ;)
Wracając do tematu. Olejek całkiem nieźle daje również radę jako olej regenerujący stopy po zimie – duuużo oleju i skarpetki na noc, a rano budzimy się z piętami niemowlaka.
Można go również stosować do twarzy (jako serum lub do zmieszania z glinkami), ale po przygodach z migdałowym wolałam nie ryzykować. Poza tym jestem niezwykle zadowolona z kremu Kiehl’s, który kupiłam w Szwajcarii i nie ciągnie mnie do dodatkowej pielęgnacji.
Czym ten olej różni się od innych? Moim zdaniem jest bardziej tłusty, co zupełnie nie przeszkadza mu ekspresowo się wchłaniać. U mnie wypada nieco gorzej niż olej z migdałów, ale trochę lepiej niż olej arganowy(!). Poza tym jest bezzapachowy.
Zdecydowanie polecałabym go osobom, które mają problemy z bardzo przesuszoną i zniszczoną skórą lub szukają jakiegoś uniwersalnego olejku.
A jak tam Wasze przygody z olejami? Przetestowałyście coś nowego? Ja mam w planach jeszcze notkę o olejku z czarnuszki, który tym razem piję, a potem szukam czegoś totalnie nowego i myślę nad olejkiem bazyliowym do kąpieli. Jeżeli wyjdzie z tego coś ciekawego to na pewno dam Wam znać!